niedziela, 22 maja 2016

Dębowa 2015

    Wakacyjny biwak był tematem, który wałkowaliśmy od zimy. Zdecydowaliśmy, że celem podróży będzie zbiornik Dębowa w Reńskiej Wsi i pojedziemy tam z naszymi kobietami na całe 5 dni. Nie znaleźliśmy zbyt wielu informacji na temat łowiska, jedynie parę reportaży z zawodów czy organizowanych tam słynnych majówkach karpiowych. Tym bardziej zaciekawieni wyruszyliśmy zobaczyć zbiornik na własne oczy i przekonać się czy poradzimy sobie na 65 hektarowej żwirowni.
    Na miejsce dotarliśmy zbyt późno i nie zdążyliśmy już wykupić licencji. Tego wieczoru wybraliśmy miejsce do wędkowania i rozłożyliśmy biwak. Łowisko robiło na nas wrażenie... było przepiękne, a kryształowa woda zaskakiwała swą przejrzystością do trzech metrów głębokości.







  
Widok z naszego stanowiska

Widok na nasz biwak

    Następnego dnia udało się opłacić karty i mogliśmy zacząć wędkowanie. Wysondowaliśmy parę ciekawych miejsc, i położyliśmy zestawy. Postanowiłem łowić na kulki, które przed wyjazdem przygotowaliśmy z Tomaszem. Jeden zestaw poleciał na słodko, drugi zaś na śmierdząco. Kolega Dawid jedną ze swoich wędek uzbroił w kukurydze o smaku miodu, którą ustawił w najpłytszym, znalezionym przez nas punkcie. Na pierwsze branie nie czekaliśmy zbyt długo. Po około 4 godzinach od wywiezienia zestawów branie u Dawida, emocjonująca walka i wspaniały 12-kilogramowy amur ląduje na macie.


   Po 3 godzinach od wywiezienia ponowne branie u Dawida. Ryba wyholowana  to kolejny amur, tym razem wskazówka wagi zatrzymała się na ósemce.


    Niedziela minęła spokojnie. Pogoda zaczęła się zmieniać i zarówno  u nas jak i u sąsiadów nic nie brało. W poniedziałek około godziny 17 mam pierwsze branie. Ryba usiłowała wpłynąć w zatoczkę i byłem zmuszony wypłynąć po nią pontonem. Udało się! 12-kilogramowy karp ląduje w podbieraku.


    Tej samej nocy zaliczam kolejny odjazd. Karp ma 5 kilogramów.



    Rano Tomasz notuje branie i  wyławia malutkiego amurka.




    W ostatnią noc wyjazdu, tuż po północy mam branie. Ten 4-kilogramowy karp był ostatnią rybą tej wyprawy.



    Pięciodniowa zasiadka dobiegła końca. Byliśmy bardzo zadowoleni z wyjazdu, dzięki któremu mogliśmy rozwijać swoje umiejętności. Rozstawienie zestawów na różnych głębokościach pozwoliło wybrać tą, na której ryby żerowały w tym okresie. Udało się złowić kilka wspaniałych ryb. Wspólnie uznaliśmy, że będziemy  starać się co rok odwiedzać to urokliwe miejsce...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz