poniedziałek, 23 maja 2016

Pierwsza zasiadka 2016

    Pięć miesięcy bez zasiadki było dla mnie katorgą. Nareszcie nadszedł ten dzień! Na pierwszy strzał wybrałem prywatne łowisko. Po pierwsze chciałem przetestować swoje kulki na nowych miksach, które stworzyłem na ten rok. Po drugie stwierdziłem, że nie będę siadał z marszu na moim ukochanym dzikim stawie, ponieważ dopiero co zacząłem go nęcić.
   Na łowisko pojechałem razem ze swoją narzeczoną Kasią. Dotarliśmy przed południem, zasiadka miała potrwać 24 godziny. Pogoda była ponura z przelotnymi opadami. Wspólnie rozłożyliśmy biwak i rozpoczęliśmy wędkowanie.

 


    Wysondowaliśmy 3 miejscówki o głębokości od 1,5 do 3,5 metra. Na włos założyłem pojedyncze  kulki: truskawkową i gammarus - do tego dopięta kiełbaska PVA z pokruszonymi kulkami i peletem. Typowo wiosenne łowienie w zimnej jeszcze wodzie (miała zaledwie 10 stopni).




   Zestawy w wodzie i czekamy!




   O godzinie 16:15 pierwsze branie na truskawkę. Czułem że po drugiej stronie wędziska toczy ze mną walkę potężny przeciwnik. Swoimi topornymi ruchami uniemożliwiał mi przyciągnięcie go do brzegu. Po kilkuminutowym holu, Kasia podbiera rybę. Jest to mój pierwszy w życiu karp pełnołuski. Waga wskazała 14 kilogramów.




    Noc była w miarę spokojna. Złowiłem ładnego leszcza i miałem spinkę karpia po tym, jak wpłynął w zaczep. Po zmroku brania miałem tylko na kulkę o zapachu gammarus. Cieszyłem się faktem, że ryby gryzły nową przynętę. W mojej kuchni karpiowej od tego roku wprowadziłem wiele zmian. Mam nadzieję, że przełoży się to na efekt w postaci wspaniałych ryb...


    Wybiła godzina 11:00 a z nią kolejny odjazd; drugi amator słodkiej truskawki w siatce podbieraka.




    Rybka ważyła 7 kilogramów.




   Podsumowując spędziliśmy miło czas. Ponadto udało się zrobić kilka brań na nowe przynęty, z czego jestem bardzo zadowolony z racji tego, że woda w zbiorniku była jeszcze bardzo zimna, a ryby żerowały chimerycznie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz