niedziela, 30 września 2018

Wakacje 2018 - pierwsze sesje

    Tym razem wakacyjny sezon rozpoczął się dla mnie nietypowo początkiem miesiąca lipca. Brak możliwości wygenerowania większej ilości czasu na dłuższą zasiadkę zmusił mnie do pojedynczych, szybkich nocek. Na pierwszy ogień wybrałem łowisko, które leży najbliżej od mojego domu. W ubiegłym sezonie poznałem nieco tę wodę i jej mieszkańców, więc wiedziałem jak zabrać się za typowanie miejscówek.




    Trafiłem wówczas na deszczowy okres, a stan wody w stawie był o metr wyższy niż zazwyczaj. Miałem obawy, że przełoży się to niekorzystnie na brania. Zbiornik był bardzo mocno zarośnięty i ciężko było znaleźć czyste place. Najważniejsze że jedno z miejsc na którym najbardziej mi zależało było wolne od roślin. Tam zawędrowała lewa wędka z zestawem na słodko o aromacie banana. Prawą wędkę postawiłem na otwartej, głębszej wodzie a za przynętę posłużyły mi śmierdzące kulki.
     Zestawy w wodzie, obóz gotowy - pozostało tylko czekać na branie... W końcu około pierwszej w nocy magiczny dźwięk z lewego kija zerwał mnie na równe nogi. Wędka w dłoń i na ponton; na wodzie okazało się, że ryba uciekając płynełą łukiem od miejscówki i zebrała ze sobą masę zielska. Po uwolnieniu plecionki z roślin dokopałem się do ryby i zmęczoną już umieściłem w podbieraku. Na macie karp wyglądał na około 10 kilogramów, czyli całkiem nieźle! Zdobycz powędrowała w worku do wody, a ja wywiozłem zestaw ponownie. Nad ranem kolejny budzik w postaci brania wyrywa mnie ze snu. Odjazd nastąpił z tego samego miejsca co poprzednio. Tym razem poszło szybciej i sprawniej, karp był mniejszy i nie wplątany tak bardzo w rośliny. Ryba trafiła do worka by z tą poprzednią czekać na poranną sesję zdjęciową.
     Tak właśnie prezentowały się dwie piękne ryby z tej nocy - jedna 10.4 druga około 7 kilogramów :)





    Po kilku dniach po tej wyprawie udało mi się wyrwać na kolejną nockę w to samo miejsce. Taktyka i miejscówki pozostały bez zmian, więc szybko uporałem się z rozwiezieniem zestawów. Ta noc dała mi kolejne dwie piękne ryby z lewej wędki na słodko. Brania były w nocy, więc przetrzymałem zdobycze do rana w workach. Podczas ważenia okazało się, że karpie miały praktycznie tę samą masę jak te, które złowiłem poprzednio. Dziwny zbieg okoliczności, ale były to inne sztuki ! Oto one :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz